piątek, 18 października 2013

O tym jak najpopularniejszy chłopak w szkole pomaga aspołecznej dziewczynie wyjść do ludzi, czyli „Sukitte Ii na yo”



Tytuł oryginalny: Sukitte Ii na yo
Tytuł alternatywny: Say I Love You
Gatunki: Romans, Szkolne, Okruchy życia, Shoujo
Rok produkcji: 2012
Ilość odcinków: 13



Kurosawa Yamato to szkolny przystojniak nr 1. Dziewczyny za nim szaleją… i trudno się dziwić. Jest nie tylko wysoki i przystojny, ale też uprzejmy i dobrze wychowany, no ideał! Ale Yamato w ogóle nie rozumie całego tego szumu wokół siebie. Owszem, lubi spędzać czas z dziewczętami, ale na dłuższą metę żadna go nie interesuje… do czasu. Cóż, wiadomo jak to jest, szkolny ideał musi mieć trochę mniej rozgarniętego przyjaciela, i jak to często bywa, czasami mu się za niego obrywa. Tak jest i tym razem – wskutek nieporozumienia naszemu  przystojniakowi  dostaje się z kopniaka  z półobrotu od Tachibany  Mei. Yamato nie jest jednak wściekły - wręcz przeciwnie, jest dziewczyną zafascynowany i chce się z nią zaprzyjaźnić. A trzeba nam wiedzieć, że Mei  nie cierpi ludzi, a przyjaciół uważa za niepotrzebnych. Jednak Yamato jak sobie coś postanowi, to tak szybko nie zrezygnuje, oj nie. Tak więc przychodzi dzień, w którym nawet nasza totalnie samowystarczalna superwoman potrzebuje pomocy. Jedyną osobą, do której może się zwrócić jest, tak, zgadliście, Kurosawa Yamato. A nasz bohater ma sposoby na prześladowców, oj ma. No bo, zadajmy sobie pytanie „Jak pozbyć się prześladowcy dziewczyny?”, odpowiedź chyba narzuca się sama. Wystarczy ją pocałować na jego oczach!

I tym radosnym akcentem kończy się pierwszy odcinek. Muszę przyznać, że mimo tego, że wiedziałam o tym z opisu, to i tak mnie zatkało. A może tylko mnie wydaje się to takie dziwne? Nieważne. Akcja dalej toczy się w tę stronę, że Mei z totalnie aspołecznej dziewczyny, z pomocą Yamato, staje się bardziej otwarta i stwierdza, że ludzie jednak mogą być życzliwi. Kolejne odcinki przedstawiają również różne codzienne  problemy, z którymi młodzi ludzie muszą się zmierzyć. I to chyba tyle. Ale w sumie wystarczy! Tę serię oglądało się bardzo przyjemnie. Nie nudziło mi się ani, jak to czasami bywa, nie zadawałam sobie pytania: „O czym to, tak właściwie, jest?”.

Yamato na początku bardzo mnie irytował swoim podejściem. „Dziewczyna mnie prosi, żebym ją pocałował? Nie ma problemu, a właściwie to czemu by nie całować się z każdą?”  Na szczęście trwało to tylko trzy czy cztery odcinki. Potem naprawdę polubiłam Yamato. Imponował mi swoją cierpliwością i opiekuńczością, a momenty z Mei były naprawdę słodkie. 
Główna bohaterka prezentuje się nieco gorzej. O ile w pierwszym odcinku wypadła świetnie, o tyle po wspomnianym pocałunku stopniowo traciła cały swój charakterek. Rumieniła przy każdym spojrzeniu Yamato, była cicha i małomówna,  a przy tym bała się odezwać choćby słowem kiedy coś jej nie pasowało. Z jednej strony irytowało mnie, że znosiła swoje cierpienia niczym męczennica, ale po głębszym zastanowieniu nie wiem czy sama potrafiłabym na jej miejscu powiedzieć „Nie rób tego i tego, bo to sprawia mi przykrość.”. Co nie zmienia faktu, że nie obraziłabym się, gdyby miała w sobie więcej pazura.
Pojawiły się jeszcze inne postaci, które mniej lub bardziej polubiłam. Z tej grupy wybija się tylko Megumi, której przypadła rola „tej trzeciej”. Cóż, przez większą część swojego czasu antenowego prezentowała fałszywe uśmieszki i nieczyste zagrania, więc nie pomogła nawet dramatyczna historia. Natomiast postać  na plus to według mnie Kai, czyli rywal naszego przystojniaka. I o ile Megumi mnie denerwowała, o tyle Kaiowi (niech mnie ktoś poprawi, jeśli źle odmieniam) w pewnym momencie nawet kibicowałam. Spodobała mi się jego historia i charakter. Według mnie był naprawdę w porządku, zwłaszcza w stosunku do Yamato.
Kreska nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale jest ładna. Chociaż czasami miałam wrażenie, że Yamato jest bardzo wydłużony. Muszę pochwalić też to, że bohaterowie nie chodzili ciągle w tych samych ciuchach (oczywiście duża część wydarzeń rozgrywa się w szkole, więc logiczne jest, że wtedy mają na sobie mundurki). Natomiast, gdy tylko gdzieś wychodzili zawsze byli inaczej ubrani.

Muzycznie jest dobrze. Muzyka w tle pasowała do sytuacji, ale specjalnie się nie wybijała. Spodobał mi się opening (Ritsuko Okazaki - Friendship). Nie było jakiejś wielkiej sensacji, ale przyjemnie się słuchało. Zaliczam opening na plus – jest naprawdę uroczy. Muszę przyznać, że początkowo jakoś denerwował mnie ending (Suneohair - Slow Dance). Nie mogłam ani go słuchać ani tym bardziej na niego patrzeć. Ale jak to czasem bywa, stopniowo się do niego przyzwyczajałam i już pod koniec bardzo go polubiłam, jednakże niechęć do niebieskich prostokątów została.

Podsumowując, seans Sukitte Ii na yo uważam za udany. Naturalnie, ma kilka wad i nie należy się spodziewać wielkich zwrotów akcji oraz sytuacji mrożących krew w żyłach, ale to przecież nie o to chodzi w tym gatunku. To anime jest lekkie, przyjemne i urocze. Myślę, że jest fajną odskocznią od cięższych tytułów. Jeśli lubicie czasem pooglądać sobie trochę głupiutkie komedie romantyczne, to jest to tytuł dla Was.
 


Tak więc moja pierwsza recenzja. Mam nadzieję, że jest w miarę dobrze. Koniecznie napiszcie co na przyszłość poprawić. Będę bardzo wdzięczna.

~ Tenshi

7 komentarzy:

  1. Ciekawa i dobrze rozbudowana recenzja tego anime :) Hm, ale jak mam być szczera to oglądałam to anime z początku, jednak przerwałam w połowie. Nie potrafię powiedzieć dlaczego dokładnie, ale nagle wszystko w tej serii zaczęło mnie irytować i nudzić. Nie umiałam dotrwać do końca, chociaż od przyjaciółki słyszałam o Sukkite Ii na yo wiele dobrego... No, ale nic na to nie poradzę. Czekam na kolejne recenzje ^^
    Pozdrawiam,
    Shiro
    www.dom-anime.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Cóż, rozumiem, ja też czasami nie potrafię dokończyć danego anime. Niby fajne, ale jakoś tak...Sama nie wiem. A co do kolejnych recenzji, będziemy się starać ;)

      Usuń
  2. *u* Jak ja bym chciała by manga była w Polsce *u* Bardzo lubię tą serię. Oczywiście jest parę wyżej w moim "rankingu", ale "Sukitte ii na yo" mnie po prostu urzekło. <3
    Bardzo miła w czytaniu recenzja. :) W dalszym ciągu trzymam za was kciuki. ^u^

    OdpowiedzUsuń
  3. Recenzję bardzo płynnie mi się czytało :)
    Sukitte ii na yo jest taką serią, która zawładnęła moim sercem. Kocham komedie romantyczne i w ogóle wszelkiego rodzaju romanse, dlatego zaliczam tą serię do jednej z najlepszych. Owszem, Mei też mnie lekko wkurzała tą swoją nieśmiałością, ale jestem trochę do niej podobna, więc nie mogę za bardzo na nią nawrzucać :)
    Yamato i Kei... Oj, taaak. Super postacie z bardzo oryginalnymi fryzurami, ale nie tylko za to ich pokochałam. Mają świetne charaktery!
    Anime jest naprawdę dobre, średnio mi się spodobał odcinek specjalny, lecz jakoś przeżyłam. A ty co sądzisz o nim? ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :)
      Też uwielbiam komedie romantyczne. Sukitte ii na yo, tak jak napisałam, podobało mi się, ale wątpię bym jeszcze kiedyś do niego wróciła. No, chyba że dla Yamato i Kaia. Te dwie postacie podbiły moje serce <3
      Co do odcinka specjalnego, nie był zły. Z jednej strony, nawet parę razy się zaśmiałam, ale z drugiej trochę przynudzali. Tak więc pół na pół :)

      Usuń
  4. Nie znam się za dobrze na anime ale nawet ja zrozumiałam o co chodzi :)
    bardzo dobra recenzja

    OdpowiedzUsuń