Tytuł oryginalny: Sukitte Ii na yo
Tytuł alternatywny: Say I Love You
Gatunki: Romans, Szkolne, Okruchy życia, Shoujo
Rok produkcji: 2012
Ilość odcinków: 13
Kurosawa Yamato to szkolny przystojniak nr 1. Dziewczyny za
nim szaleją… i trudno się dziwić. Jest nie tylko wysoki i przystojny, ale też
uprzejmy i dobrze wychowany, no ideał! Ale Yamato w ogóle nie rozumie całego
tego szumu wokół siebie. Owszem, lubi spędzać czas z dziewczętami, ale na
dłuższą metę żadna go nie interesuje… do czasu. Cóż, wiadomo jak to jest, szkolny
ideał musi mieć trochę mniej rozgarniętego przyjaciela, i jak to często bywa,
czasami mu się za niego obrywa. Tak jest i tym razem – wskutek nieporozumienia
naszemu przystojniakowi dostaje się z kopniaka z półobrotu od Tachibany Mei. Yamato nie jest jednak wściekły - wręcz
przeciwnie, jest dziewczyną zafascynowany i chce się z nią zaprzyjaźnić. A
trzeba nam wiedzieć, że Mei nie cierpi
ludzi, a przyjaciół uważa za niepotrzebnych. Jednak Yamato jak sobie coś
postanowi, to tak szybko nie zrezygnuje, oj nie. Tak więc przychodzi dzień, w
którym nawet nasza totalnie samowystarczalna superwoman potrzebuje pomocy.
Jedyną osobą, do której może się zwrócić jest, tak, zgadliście, Kurosawa Yamato.
A nasz bohater ma sposoby na prześladowców, oj ma. No bo, zadajmy sobie pytanie
„Jak pozbyć się prześladowcy dziewczyny?”, odpowiedź chyba narzuca się sama.
Wystarczy ją pocałować na jego oczach!
I tym radosnym akcentem kończy się pierwszy odcinek. Muszę
przyznać, że mimo tego, że wiedziałam o tym z opisu, to i tak mnie zatkało. A
może tylko mnie wydaje się to takie dziwne? Nieważne. Akcja dalej toczy się w
tę stronę, że Mei z totalnie aspołecznej dziewczyny, z pomocą Yamato, staje się
bardziej otwarta i stwierdza, że ludzie jednak mogą być życzliwi. Kolejne
odcinki przedstawiają również różne codzienne problemy, z którymi młodzi ludzie muszą się
zmierzyć. I to chyba tyle. Ale w sumie wystarczy! Tę serię oglądało się bardzo
przyjemnie. Nie nudziło mi się ani, jak to czasami bywa, nie zadawałam sobie
pytania: „O czym to, tak właściwie, jest?”.
Yamato na początku bardzo mnie irytował swoim podejściem.
„Dziewczyna mnie prosi, żebym ją pocałował? Nie ma problemu, a właściwie to czemu
by nie całować się z każdą?” Na
szczęście trwało to tylko trzy czy cztery odcinki. Potem naprawdę polubiłam
Yamato. Imponował mi swoją cierpliwością i opiekuńczością, a momenty z Mei były
naprawdę słodkie.
Główna bohaterka prezentuje się nieco gorzej. O ile w
pierwszym odcinku wypadła świetnie, o tyle po wspomnianym pocałunku stopniowo traciła
cały swój charakterek. Rumieniła przy każdym spojrzeniu Yamato, była cicha i
małomówna, a przy tym bała się odezwać
choćby słowem kiedy coś jej nie pasowało. Z jednej strony irytowało mnie, że
znosiła swoje cierpienia niczym męczennica, ale po głębszym zastanowieniu nie
wiem czy sama potrafiłabym na jej miejscu powiedzieć „Nie rób tego i tego, bo
to sprawia mi przykrość.”. Co nie zmienia faktu, że nie obraziłabym się, gdyby
miała w sobie więcej pazura.
Pojawiły się jeszcze inne postaci, które mniej lub bardziej
polubiłam. Z tej grupy wybija się tylko Megumi, której przypadła rola „tej
trzeciej”. Cóż, przez większą część swojego czasu antenowego prezentowała fałszywe
uśmieszki i nieczyste zagrania, więc nie pomogła nawet dramatyczna historia.
Natomiast postać na plus to według mnie
Kai, czyli rywal naszego przystojniaka. I o ile Megumi mnie denerwowała, o tyle
Kaiowi (niech mnie ktoś poprawi, jeśli źle odmieniam) w pewnym momencie nawet
kibicowałam. Spodobała mi się jego historia i charakter. Według mnie był
naprawdę w porządku, zwłaszcza w stosunku do Yamato.
Kreska nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale jest ładna.
Chociaż czasami miałam wrażenie, że Yamato jest bardzo wydłużony. Muszę
pochwalić też to, że bohaterowie nie chodzili ciągle w tych samych ciuchach
(oczywiście duża część wydarzeń rozgrywa się w szkole, więc logiczne jest, że
wtedy mają na sobie mundurki). Natomiast, gdy tylko gdzieś wychodzili zawsze
byli inaczej ubrani.
Muzycznie jest dobrze. Muzyka w tle pasowała do sytuacji, ale specjalnie się nie wybijała.
Spodobał mi się opening (Ritsuko Okazaki - Friendship). Nie było jakiejś wielkiej sensacji, ale przyjemnie się
słuchało. Zaliczam opening na plus – jest naprawdę uroczy. Muszę przyznać, że
początkowo jakoś denerwował mnie ending (Suneohair - Slow Dance). Nie mogłam ani go słuchać ani tym
bardziej na niego patrzeć. Ale jak to czasem bywa, stopniowo się do niego
przyzwyczajałam i już pod koniec bardzo go polubiłam, jednakże niechęć do
niebieskich prostokątów została.
Podsumowując, seans Sukitte
Ii na yo uważam za udany. Naturalnie, ma kilka wad i nie należy się
spodziewać wielkich zwrotów akcji oraz sytuacji mrożących krew w żyłach, ale to
przecież nie o to chodzi w tym gatunku. To anime jest lekkie, przyjemne i
urocze. Myślę, że jest fajną odskocznią od cięższych tytułów. Jeśli lubicie
czasem pooglądać sobie trochę głupiutkie komedie romantyczne, to jest to tytuł
dla Was.
Tak więc moja pierwsza recenzja. Mam nadzieję, że jest w miarę dobrze. Koniecznie napiszcie co na przyszłość poprawić. Będę bardzo wdzięczna.
~ Tenshi
Ciekawa i dobrze rozbudowana recenzja tego anime :) Hm, ale jak mam być szczera to oglądałam to anime z początku, jednak przerwałam w połowie. Nie potrafię powiedzieć dlaczego dokładnie, ale nagle wszystko w tej serii zaczęło mnie irytować i nudzić. Nie umiałam dotrwać do końca, chociaż od przyjaciółki słyszałam o Sukkite Ii na yo wiele dobrego... No, ale nic na to nie poradzę. Czekam na kolejne recenzje ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Shiro
www.dom-anime.blogspot.com
Dziękuję :) Cóż, rozumiem, ja też czasami nie potrafię dokończyć danego anime. Niby fajne, ale jakoś tak...Sama nie wiem. A co do kolejnych recenzji, będziemy się starać ;)
Usuń*u* Jak ja bym chciała by manga była w Polsce *u* Bardzo lubię tą serię. Oczywiście jest parę wyżej w moim "rankingu", ale "Sukitte ii na yo" mnie po prostu urzekło. <3
OdpowiedzUsuńBardzo miła w czytaniu recenzja. :) W dalszym ciągu trzymam za was kciuki. ^u^
Dzięki :)
UsuńRecenzję bardzo płynnie mi się czytało :)
OdpowiedzUsuńSukitte ii na yo jest taką serią, która zawładnęła moim sercem. Kocham komedie romantyczne i w ogóle wszelkiego rodzaju romanse, dlatego zaliczam tą serię do jednej z najlepszych. Owszem, Mei też mnie lekko wkurzała tą swoją nieśmiałością, ale jestem trochę do niej podobna, więc nie mogę za bardzo na nią nawrzucać :)
Yamato i Kei... Oj, taaak. Super postacie z bardzo oryginalnymi fryzurami, ale nie tylko za to ich pokochałam. Mają świetne charaktery!
Anime jest naprawdę dobre, średnio mi się spodobał odcinek specjalny, lecz jakoś przeżyłam. A ty co sądzisz o nim? ^^
Dziękuję za miłe słowa :)
UsuńTeż uwielbiam komedie romantyczne. Sukitte ii na yo, tak jak napisałam, podobało mi się, ale wątpię bym jeszcze kiedyś do niego wróciła. No, chyba że dla Yamato i Kaia. Te dwie postacie podbiły moje serce <3
Co do odcinka specjalnego, nie był zły. Z jednej strony, nawet parę razy się zaśmiałam, ale z drugiej trochę przynudzali. Tak więc pół na pół :)
Nie znam się za dobrze na anime ale nawet ja zrozumiałam o co chodzi :)
OdpowiedzUsuńbardzo dobra recenzja