piątek, 14 lutego 2014

Boys Over Flowers


Tytuł: Boys Over Flowers  
Tytuły alternatywne: Boys Before Flowers
Kkotboda namja
꽃보다 남자 
Gatunek: Romans, Dramat, Komedia
Kraj produkcji: Korea Południowa
Rok produkcji: 2009
Czas trwania: 25x1 godz. 10 min.



W każdym społeczeństwie występuje podział na klasy społeczne. Przedstawia się on różnie, ale uniwersalnym i najczęściej spotykanym jest podział na klasę wyższą, średnią i niższą. Do wyższej zaliczymy wszystkich właścicieli dobrze prosperujących, międzynarodowych firm, osoby znane i rozpoznawalne, w skrócie najbogatszą śmietankę w towarzystwie. Klasa średnia to osoby z dobrym wykształceniem, posiadający własne, małe firmy lub normalni pracownicy. No i klasa najniższa, czyli pracownicy fizyczni i bezrobotni. Jak dobrze wiemy rzadko spotykane jest zjawisko, kiedy to osoby o różnym statusie "mieszają" się ze sobą, chociaż jest to coraz częstsze. O ile łatwym jest stracenie pozycji i spadek w klasyfikacji, o tyle podwyższenie wizerunku bywa czasem wręcz czynem niemożliwym. Jan Di jest zwykłą licealistką jakich wielu. Jej rodzina prowadzi małą pralnię, dzięki której udaje im się wiązać koniec z końcem. Podczas pomagania rodzicom, dziewczyna trafia na elitarny uniwersytet ShinHwa, gdzie ma dostarczyć pranie. Z powodu pewnego incydentu Jan Di zaczyna (wbrew własnej woli) uczęszczać do tamtejszego liceum. A nie jest to błaha sprawa, ponieważ do tej placówki mogą się dostać tylko osoby bogate i z wpływami, a i tak często im się to nie udaje. W tej szkole pełnej bogaczy, Jan Di nie czuje się swobodnie, a prócz tego (nie)świadomie rozpoczyna wojnę z elitą elity, wszystkim znanym F4. Jak z nazwy wynika jest to zbiór czterech chłopców, dla mnie jeszcze nie mężczyzn, rządzących nie tylko w szkole, ale i na salonach. Są przystojni, charyzmatyczni, utalentowani i niebezpieczni. A Jan Di zadziera z ich przywódcą - Joon Pyo. Po wielu kłótniach i pojedynkach w ich relacje zaczyna wkradać się coś więcej prócz zniechęcenia, Bo przecież, jak to się mówi, nienawiść idzie w parze z miłością. 

Wszyscy, którzy już jakiś czas interesują się dramami koreańskimi, czy ogólnie azjatyckimi, z pewnością słyszeli o tymże serialu, a jeśli nie o nim to o jego japońskim odpowiedniku. Dlatego pisząc tę recenzję zakładam, że pewne opinie o BOF'ie znacie, a jeśli czytają osoby w ogóle nie w temacie - tym lepiej. Po opisie może się wydawać, że mamy do czynienia z czymś tandetnym, z tematem, o którym powstało już wiele seriali, filmów, książek... I nie ukrywajmy, że tak jest. Fabuła nie odznacza się specjalną oryginalnością, z początku trudno o szok przy oglądaniu. Ale dla mnie Boys Over Flowers posiada pewien czar, dzięki, któremu zyskał duże grono fanów. Ale jak dobrze wiemy nie może się podobać wszystkim. Drama posiada tę unikalne cechę, że albo się w niej zakochujemy, albo nienawidzimy i mieszamy z błotem. Ja należę do tych pierwszych, BOF w pełni podbił moje serce i podczas oglądania byłam w pełni ślepa na większość wad, których wcale nie było tak mało. Kiedy euforia po obejrzeniu ostatniego odcinka opadła, mogłam spojrzeć na serial racjonalnym okiem recenzentki. Kierując się starą zasadą, najpierw zacznę od wad. Pierwszą jest to o czym już wspominałam, czyli dość duża przewidywalność. Wielkich zawałów serca tu nie uświadczycie, ale nie jest tak źle, ale o tym później. Kolejna to nierealistyczność wielu relacji, wyborów czy po prostu absurd sytuacji. Ja wiem, wiem, że to jest romans, dlatego patrzę na to jednym (przymkniętym) okiem, ale nadal uderza mnie ta bajkowość w niektórych momentach. No i kończąc wytykanie palcem, wiele osób zwracało uwagę na grę aktorską na niskim poziomie. Nie wszystkich, oczywiście, w większości aktorzy spisali się znakomicie, co pozwalało uwierzyć (mimo poprzedniej wady), że takie osoby mogłyby żyć obok nas. Gdyby nie to, że piszę recenzję to nawet bym o tym nie wspominała, bo mnie to w ogóle nie przeszkadzało i przy głębszym opisywaniu aktorów będę Go bronić, ale jest jeden aktor, który jest wyjątkowo krytykowany za swoją "sztywną" grę. I według mnie to tyle, o najważniejszych rysach napisałam, reszta, o ile istnieje, jest tak mała lub nieistotna, że nie wpływa na oglądanie. I mimo wypisania tylu wad, ta recenzja nadal ma mieć pozytywny wydźwięk. Teoretycznie mogłabym powymyślać kilka, czy kilkanaście plusów, ale według mnie nie ma to większego sensu. A dlaczego? Bo musiałabym wypisywać wszystko to czego można się spodziewać po koreańskiej dramie, przystojni aktorzy (oj tak), dobry romans etc.etc. Dlatego napomknę o czymś niezwykłym co przytrafiło mi się podczas oglądania. Były odcinki na których pierwszej połowie chichotałam pod nosem, powstrzymując wybuch śmiechu, żeby dwadzieścia minut później stawały mi łzy w oczach. Także jedyna zaleta jaką wymienię, oprócz przystojniaków, jest taka, że mimo wszystko podczas oglądania wczuwamy się w postaci i przeżywamy wszystko z nimi, co skutkuje dużą dawką skrajnych emocji, przynajmniej w moim przypadku.

Geum Jan Di (Koo Hye Sun)

Główną bohaterką Boys Before Flowers jest Geum Jan Di, którą z pewną śmiałością mogę nazwać osobą przeciętną. Chodzi do zwykłego liceum, jej rodzina do bogatych nie należy, a ona sama pracuje dorywczo, żeby jeszcze im pomóc spłacać co większe rachunki. Jan Di jednak jest bardzo ambitna i do tego uzdolniona, odznacza się niezwykłą szczerością i życzliwością, chociaż jeśli ktoś zadrze z nią, a tym bardziej jej bliskimi jest nie do pokonania. To osoba praktyczna, wie jak się żyje naprawdę i nie patrzy na świat przez "różowe okulary". To sprawia, że Jan Di jest postacią, którą naprawdę da się polubić, ma charakterek i nie jest nijaka, gdybym miała ją porównywać do bohaterek różnego typu romansów (nie tylko tych azjatyckich) z pewnością w czasie, kiedy piszę tą recenzję, powiedziałabym, że jest moją ulubioną. Geum Jan Di jest grana przez Koo Hye Sun, którą zobaczyć możemy też w Nonstop 5 i Balladof Seo Dong, ponadto zagrała małą rólkę w amerykańskim filmie August Rush (Cudowne Dziecko). 
Goo Joon Pyo (Lee Min Ho)
Teraz czas na opisanie sławnego F4. Zacznijmy, więc od lidera czyli Goo Joon Pyo. Jest on typowym dzieciakiem z dobrego domu, bogaty, rozpieszczony i wywyższający się ponad wszystkich. Joon Pyo jest przyszłym prezesem rodzinnej firmy Shinhwa i, jak można się domyślić, właścicielem liceum do którego uczęszczają nasi bohaterowie. Młodzieniec od początku, kiedy poznał Jan Di, pałał do niej nienawiścią. Na przeróżne sposoby starał się uprzykrzyć jej życie i doprowadzić dziewczynę do stanu depresji. Jednak, kiedy mu się to nie udaje zaczyna czuć do Jan Di coś więcej niż niechęć, zaczyna go ona w pewien sposób fascynować. Muszę się przyznać, że na początku jedyne co polubiłam w Joon Pyo to jego wygląd, nic poza tym. Jego postać mnie odrzucała, ale w trakcie dramy widzimy jego przemianę, a raczej to jak pokazuje jaki jest naprawdę. I ostatecznie został on jedną z moich najulubieńszych postaci. Goo Joon Pyo grany jest przez bardzo znanego już Lee Min Ho, którego kariera przyspieszyła po zagraniu właśnie w tejże dramie. Jego gra bardzo mi się spodobała, dlatego jestem pewna, że jeszcze nie jeden raz będziecie mogli przeczytać recenzję dramy w której gra.
Joon Ji Hoo (Kim Hyun Joong)
Kolejny przystojniak do opisania jest chyba moim ulubionym bohaterem BOF'u. Mowa tu o Yoon Ji Hoo, granego przez Kim Hyun Joong'a, znanego z Playful Kiss, ale przede wszystkim ze swojego zespołu SS501 (o którym będzie mowa również później) i kariery wokalisty. Jest to właśnie ten aktor o którym możecie usłyszeć wiele negatywnych opinii, szczególnie o roli w tej dramie. Ale za nim o umiejętnościach aktorskich... Ji Hoo to w F4 typ "tajemniczego", jest skryty, niewiele mówi, to on zawsze jest najspokojniejszy w grupie, ale nawet on traci panowanie nad sobą w niektórych momentach. Ji Hoo gra na skrzypcach i właśnie z tym wiążę swoją przyszłość. O rzeczy tak błahe jak pieniądze nie musi się martwić, tak jak całe F4 jest niezwykle bogaty, co zawdzięcza swoim rodzicom, którzy niestety odeszli. Właśnie na niego w pierwszej kolejności uwagę zwróciła Jan Di i to jego pierwszego polubiła i mu zaufała. Mimo młodego wieku, Ji Hoo ma za sobą trudną przeszłość, którą z czasem poznajemy. To teraz ta nieprzyjemna część, w pewnym sensie muszę się zgodzić z tym, że umiejętności aktorskie, które pokazał Hyun Joong, w tej dramie nie powalają, ale nigdy nie powiem, że jego gra była poniżej przeciętnej. Owszem, w niektórych sytuacjach może i nie pokazywał emocji tak bardzo jak niektórzy, ale dla mnie nie było to wielkim minusem. Mimo wszystko jego postać wymagała takich zabiegów, Ji Hoo nie był wylewny i wiele przeżył. Dlatego Yoon Ji Hoo pozostaje moim ulubionym bohaterem. 
(od lewej) So Yi Jung, Song Woo Bin
I czas na ostatnią dwójkę, czyli naszych Uwodzicieli i Łamaczy Kobiecych Serc. Pierwszy z nich So Yi Jung, grany przez Kim Bum'a (Gosa, Sa-i-ko-mae-teu-ri) jest duszą artysty, tworzy z gliny. Wspomniałam, że niezłe z niego ziółko, ale jego również bardzo polubiłam. Z czasem dowiadujemy się, dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej i poznajemy inną stronę jego osobowości. No i najwyższy czas na najbardziej szalonego z całej czwórki, Song Woo Bin (Kim Joon, Kimi no Kioku wo Boku ni Kudasai). Postać, która zawsze rozładuje napięcie, ale też bez względu na wszystko pomoże przyjaciołom, nawet narażając reputację i życie. Woo Bin pomimo całej spontaniczności, zawsze zachowuje zimną krew. Jego chyba nie da się nie polubić.
Chu Ga Eul
Ostatnią postacią, którą opiszę będzie przyjaciółka Jan Di, Chu Ga Eul, grana przez Kim So Eun (Peullai, daedi, Gam-gyeog-si-dae). Ga Eul pracuje razem z Jan Di, zawsze ją wspiera i w końcu dołącza do paczki głównych bohaterów. Jest to urocza dziewczyna, która nie ma szczęścia w miłości. W końcowych odcinkach jest jej coraz więcej, dlatego mamy okazję bliżej poznać jej charakter. Ga Eul jest postacią, która wywarła na mnie pozytywne wrażenie. 
Oczywiście to nie są wszyscy bohaterowie, a zaledwie ich ułamek. Reszta nie jest oczywiście mniej wyrazista lub ważna, ale uznałam, że opisanie głównych bohaterów jest priorytetem, a jeśli ktoś zdecyduje się obejrzeć Boys Over Flowers z radością będzie sam poznawał nowe postacie, o których opinie trzeba wyrobić sobie samemu. I pamiętajcie, tutaj nigdy nie wiadomo kto jaki jest naprawdę, dlatego nie oceniajcie pochopnie.

Jak w każdej dramie, w muzyce przeważa kpop (dla niedoinformowanych kpop=koreański pop). Chociaż przeważa, to złe słowo, ja tam słyszałam tylko kpop, chociaż to może być moje osobiste spaczenie. W każdym razie mamy kilka, dokładnie chyba 3 piosenki, które w kółko się powtarzają przez całą serię. Są one w różnym rytmie, dlatego zawsze ton muzyki dopasowany jest do sytuacji, którą widzimy na ekranie. Ma być smutno? Się robi. Wesoło? Ależ nie ma problemu. I mimo, że piosenki są przyjemne  (no chyba, że się kpopu nie trawi, Tenshi pozdrawiam) i wpadają w ucho, niektórym mogą się naprawdę "przejeść". Ja co prawda tego nie doświadczyłam z bardzo prostego powodu, dwie z tych trzech piosenek były w wykonaniu jednego z moich ulubionych zespołów, dlatego ja jestem w nich zakochana, a one same idealnie oddają klimat dramy. Piosenki o których piszę są dorobkiem zespołu SS501, w których usłyszymy głos Ji Hoo - Making A Lover , Because I'm Stupid . I ostatnia piosenka, śpiewana przez T-Max Paradise, która również bardzo przypadła mi do gustu . Ostatecznie muzyka jest bardzo dobra, nie dla każdego, ale jak wspomniałam, jest bardzo dobrze dobrana i po prostu słucha się jej z przyjemnością.

Pewnie niektórzy od razu przewiną do tego momentu, tak więc krótkie słowo podsumowania. Boys Over Flowers jest dla mnie pozycją obowiązkową wśród nowszych, koreańskich dram. Nie twierdzę, że jest ponadczasowym arcydziełem bo to byłoby  mocne niedomówienie, ale z pewnością jest bardzo dobre. Boys Before Flowers oglądałam z przyjemnością i nie żałuje ani sekundy, którą poświęciłam na ten seans. Dlatego nie przedłużając polecam wszystkim gorąco. Bo w końcu ocena jaką drama ma na różnego typu portalach nie wzięła się z niczego, prawda?

F4


3 komentarze:

  1. To taki Ouran w wykonaniu Koreańczyków. xD Mimo, że chciałabym się skusić to wiem, ze dramy to nie moja bajka i nawet, gdyby serial okazał się dobry pewnie i tak nie dałabym rady przejść przez całość. T.T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy Ouran? Po zastanowieniu może trochę go przypomina, ale szczerze mówiąc nie wpadłabym na to sama, chociaż Ourana oglądałam (i jest drama bezpośrednio na tym oparta, którą też kiedyś zrecenzuję ^^). W pełni rozumiem, dramy po prostu nie są dla każdego. Ale pamiętaj, jeśli kiedykolwiek się przełamiesz Boys Over Flowers będzie czekać, a ja nadal będę go wytrwale polecać :D

      Usuń
  2. Wspaniała drama. Obejrzyjcie. To tylko 25 odcinków a warto. Zakochałam się w tej dramie. Piosenki są piękne i wpadają w ucho

    OdpowiedzUsuń