niedziela, 2 marca 2014

Liberty ★ Liberty!


Tytuł: Liberty Liberty!
Tytuł alternatywny: リバティ・リバティ!
Autor: Hinako Takanaga
Wydawnictwo PL: Studio JG
Rok wydania:
• oryginalne: 2005
• polskie: 2010
Gatunek: shōnen-ai, komedia
Ilość tomów: 1
Status: zakończone




Itaru nie mogąc poradzić sobie ze swoimi problemami postanawia przeprowadzić się z Osaki do Tokio, mając nadzieję na nowe, lepsze życie. Ale już pierwszego dnia po raz kolejny zderza się z bolesną rzeczywistością. Budzi się pijany, bez grosza przy duszy, na stercie śmieci w jakimś ciemnym zaułku. I jakby tego było mało widzi przed sobą obiektyw kamery, która bezlitośnie go nagrywa. Niewiele myśląc, za doradcę mając alkohol i zranioną dumę, napada na kamerującego go mężczyznę. W trakcie szarpaniny zniszczeniu ulega wspomniana kamera. Następnego dnia Itaru budzi się w obcym domu, wyspany i czysty. Jednak nie pamięta co się działo poprzedniej nocy. A okazuje się, że nieźle nabroił, co uświadamia mu właściciel kamery, Kouki, który każe mu oddać pieniądze za zniszczony przedmiot. Wszystko wydawałoby się proste, tylko, no właśnie, Itaru nie ma z czego oddać. W ten sposób zaczyna pomagać Koukiemu, żeby choć trochę odpokutować. Tylko młody chłopak zaczyna coraz bardziej przywiązywać się do kamerzysty i prócz chęci szacunku, pragnie, aby ten spojrzał na niego w ten jeden, wyjątkowy sposób...

 Liberty Liberty to manga stworzona przez, znaną już chyba wszystkim w środowisku yaoi (i nie tylko), mangake Hinako Takanage. Charakteryzuje się ona ciekawymi pomysłami na fabułę i nie gorszym ich urzeczywistnieniem. I tym razem nie jest inaczej. Manga, jak na jednotomówkę, jest przemyślana i wciąga. Ale, no właśnie, mimo wszystko ma ona tylko jeden tom, co musi skutkować tym, że będzie przewidywalna. I chociaż wydawać by się mogło, że będzie to wada, to tak nie jest. Nie będę ukrywać, że trochę się na tym gatunku znam, a i tak przy Liberty Liberty bawiłam się doskonale. Jest to lekka historia, na której się pośmiejemy, ale również nie obędzie się bez małych dramatów. Ponad to podczas czytania mogą wystąpić niekontrolowane rumieńce, ale tu zastrzegam i apeluje do wszystkich niechętnych, w tej mandze nic bardziej zbereźnego prócz pocałunków nie znajdziecie, a i ich jest niewiele. Pozwolę sobie tu na przywołanie słów samej autorki, która na końcu tomiku napisała, że to co zobaczymy w Liberty jest dopiero początkiem znajomości Itaru i Koukiego, dlatego to co czytamy jest na etapie odkrywania własnych pragnień i przełamywania lodów. 

Jeśli chodzi o samych bohaterów to za dużo do opowiadania tu nie ma. I właśnie, dlatego jednotomówki są tak zdradzieckie, nawet jeśli polubimy jakąś postać, to nie możemy jej poznać wystarczająco, żeby poczuć się z nią związanym. Mimo to coś się o bohaterach tej mangi dowiadujemy. Jestem zmuszona opisać tylko trzech bohaterów, bo tylko o nich jestem w stanie napisać więcej niż jedno zdanie. Ale nie myślcie, że w Liberty Liberty są tylko trzy postacie, o nie. Jest też kilka innych, nawet wymienionych z imienia, ale nie sądzę, że warto o nich pisać, skoro tylko imię znamy, a sami bohaterowie służą raczej jako tło. 
 Itaru Yaichi to dwudziestoletni chłopak, który w życiu zaznał już wiele nieszczęść, co tu dużo mówić, ma po prostu wielkiego pecha. Jest utalentowany, ale jednocześnie niepewny swoich umiejętności. Dopiero po poznaniu Koukiego zaczyna być bardziej zdeterminowany i stanowczy. Itaru to typowy uke*, słodki i naiwny. Są to cechy, które w większości przypadków sprawiają, że postać jest bardzo irytująca i nie zdobywa sympatii. Jednak przy Yaichim nie miałam takich myśli, co prawda zdarzyło się przewrócić oczami, ale nadal jest to postać, którą polubiłam. A już na pewno zaimponował mi swoją postawą, kiedy zaczął odkrywać w sobie uczucia, nie siedział i psioczył nad tym, jaki to los jest okrutny. Nie, Itaru postanowił, że zrobi wszystko, żeby Kouki chociaż trochę się do niego przekonał. 
 Kouki Kuwabara to kamerzysta pracujący dla lokalnej stacji telewizyjnej. Nie jest to zajęcie dzięki któremu opływa w luksusy, ale za to robi to co kocha. Z pozoru jest to chłodny i niechętny mężczyzna, ale kiedy poznajemy go bliżej okazuje się być czuły, jednak nadal trzyma się na dystans. Chociaż na początku nie polubił Itaru, to już z rozwojem sytuacji zaczął być dla niego przyjacielem i wsparciem. Niestety, o przeszłości Kuwabary wiemy nawet mniej niż o tej Itaru, ale można wywnioskować, że też nie miał tak kolorowo. Kouki jest postacią, którą od razu polubiłam. Nie tylko dlatego, że jest rasowym bishem, ale głównie za jego charakter i to, że nie odrzucił młodszego chłopaka. 
 Ostatnią opisywaną postacią jest Kurumi Tokita, założycielka/prezenterka/redaktorka w stacji, w której pracuje Kouki. Jest osobą, która w dużej mierze wprowadza do mangi humor i zawsze rozładuję napięcie, ale też posłuży radą. Jednak to nie to sprawia, że Kurumi jest tak barwną postacią. To co w niej charakterystyczne to to, że w zasadzie jest ona tranwestytą. Ale uwierzcie mi, w żaden sposób nie wpasowuje się do tych wszystkich stereotypów. Jest to postać, którą naprawdę da się polubić. 

Hinako Takanaga ma już wypracowany swój własny, trudny do pomylenia z innymi, styl. W Liberty Liberty kreska jest schludna i po prostu ładna. Projekty postaci są przemyślane, mamy seme* przystojniaka, a uke to prawdziwy słodziak. Większość akcji odbywa się w pomieszczeniach, gdzie tła są zrobione dobrze, nie ma pustych pół, jak to się czasami zdarza. Ogólnie kreskę oceniam bardzo wysoko, mi przypadła do gustu. Chociaż, żeby za bardzo nie wychwalać, przyznam, że rumieńce Itaru czasem wyglądały jakby biedny chłopak miał co najmniej czterdzieści stopni gorączki. Ale prócz tego jest bardzo dobrze. 
A jeśli już jesteśmy przy stronie wizualnej to może napiszę coś o polskim wydaniu, które również prezentuje dobry poziom. Wydanie nie posiada obwoluty. Ogólnie nie ma co się rozpisywać, ponieważ jak pisałam przed chwilą wszystko wypadło dobrze, ale muszą wspomnieć o małych błędach w samym tłumaczeniu, a raczej jego wykonaniu. Zdarzały się zniknięcia znaków interpunkcyjnych czy powtórzenia słów. Ale nadal są to praktycznie nic nieznaczące błędy, które w żaden sposób nie przeszkadzają w czytaniu.

Ostatecznie Liberty Liberty wspominam bardzo pozytywnie. Czyta się szybko, ale to nie znaczy, że nie zostaje w pamięci. Z ręką na sercu przyznaje, że sama już trzy razy sięgałam po tę mangę i za każdym razem bawiłam się równie dobrze co pierwszy raz. Komu polecam? Z pewnością osobom, które lubują się w tym gatunku, a jeszcze nie zapoznały się z tą historią. Ale poza tym polecam tym, którzy chcą sprawdzić "z czym to się je". Liberty Liberty jest idealną pozycją, żeby zapoznać się z boys love. 






6 komentarzy:

  1. Dla mnie to taki średniaczek był, ogólnie nie jestem jakąś fanką mang tej autorki, chociaż bardzo lubię jej historie dodatkowe w Croquis. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat u mnie z panią Hinako jest tak, że czego bym jej nie przeczytała to i tak mi się spodoba ^^ Co do Croquis'a w pełni się zgodzę, a i w niedalekiej przyszłości pojawi się tu recenzja tej mangi, więc wypatruj :3

      Usuń
  2. Yaoi to nie mój konik, ale recenzja jest tak zgrabnie i zachęcająco napisana, że pomimo moich uprzedzeń zobaczyłabym, czy nie jest aż tak źle :3 Przyszłość pokaże... ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli kiedyś jednak się zdecydujesz na próbę z tym gatunkiem, Liberty Liberty będzie dobrą pozycją na pierwszy raz ^^
      A za miłe słowa bardzo dziękuje :3

      Usuń
  3. Na początku zastanawiałam się cóż się kryje za tym tytułem, ale jakoś po przeczytaniu recenzji nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia, więc raczej po ten tytuł nie sięgnę xDD Tak więc bardzo dziękuję za twoją recenzje ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podoba mi się ten blog będę wpadać nie ma co :) Ja dopiero zaczynam i zapraszam http://invisible-world-otaku.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń