niedziela, 9 marca 2014

Strażniczka Orelianu


Tytuł: Strażniczka Orelianu
Inne tytuły: オルレリアンの騎士姫
Orlelian no Kishi Hime
Aurelian no Kishi-hime
Orurerian no Kishihime
Autor: Rin Kouduki
Wydawnictwo PL: Taiga
Rok wydania:
• oryginalne: 2009
• polskie: 2013
Gatunek: komedia, fantasy, romans, shoujo
Ilość tomów: 1
Status: zakończone


Aira jest wojowniczką, odważniejszą od niejednego mężczyzny, ale przez to czuje się mało kobieca. Pewnego dnia zostaje wyznaczona na osobistą obrończynię następcy tronu królestwa Orelian, księcia Rudilis'a. Książę znany jest w całym królestwie jako kobieciarz, co udowadnia Airze już przy pierwszym spotkaniu. Jednak z biegiem czasu bohaterka odkrywa drugą stronę Rudi'ego, który ponad wszystko troszczy się o dobro rodziny i podwładnych. Aira odkrywa, że zaczęła się w księciu zakochiwać. Ale czy rycerz może sobie pozwolić na takie uczucia? I czy zdoła go ochronić przed czyhającymi na jego życie niebezpieczeństwami?

"Strażniczka Orelianu" jest pierwszą mangą wydaną przez, bądź co bądź, jedno z młodszych wydawnictw na naszym rynku, wydawnictwo figurujące po nazwą Taiga. Manga jest z gatunku shojo, posiadająca tylko (i może całe szczęście) jeden tom. Cóż mogę rzec, większego wrażenia to na mnie po przeczytaniu nie zrobiła. Powiedziałabym nawet, że czuje się dumna iż dobrnęłam do końca. Z góry chce zaznaczyć, że do romansów nic nie mam, a nawet je lubię. No, ale "Strażniczka" jest dla mnie, niestety, swoistą porażką. Czytałam kiedyś one-shota z tego gatunku, liczącego bodajże 40 stron, który wywołał we mnie więcej emocji niż ten tomik. Może jestem zbyt surowa? Bo właśnie, jest to jeden tom, więc czego ja się spodziewałam? Prawdę mówiąc, nie oczekiwałam zbyt wiele od tej pozycji. Kupiłam ją raczej bez zastanowienia, kiedy to nic lepszego nie zauważyłam na półce w Matrasie. Ale opis mnie zaciekawił i wskazywał, że może będzie "na czym oko zawiesić". Jednak przeliczyłam się, mając nawet tak małe wymagania. Jak wspominałam, pomysł jakiś tam jest, ale wykonanie jest mocno ubogie. Wszystko jest takie cukierkowe i nierealistyczne, w sposób, przez który ciężko przebrnąć. Bohaterowie nie do przełknięcia (o czym za chwilę), problemy wyolbrzymione jak w typowych mangach shojo, naprawdę typowych. Pewnie znajdzie się grono osób, którym manga przypadnie do gustu, ale myślę, że jest dla tych, którzy namiętnie zaczytują się w tym gatunku. Bo jak dla mnie "Strażniczka Orelianu" nie jest nawet jedną z tych jednotomówek, przy których można się na spokojnie "odmóżdżyć", człowiek cały czas łapie się za głowę, a wewnętrzny wykrywacz nadmiernej ilości absurdu, zaczyna dzwonić na alarm. No, przynajmniej w moim przypadku.

A skoro o bohaterach... Tradycyjnie, nie wymagając zbyt wiele od jednego tomu, mamy ich niewiele. Ogólnie to ciężko mi coś o nich napisać, nie poznajemy ich bliżej. Jednak postaram się wykrzesać cokolwiek z tego co dostajemy.
 Aira Welban, nie mając wyboru sama musiała zacząć chronić i reprezentować rodzinę. Jest dziewczyną pochodzącą z ludu, ale za to ma niezwykłe zdolności w walce i wykazuje się odwagą. Podobno. Taki obraz Airy usilnie chce nam wmówić autorka, niestety z marnym skutkiem. Przez cały tomik bohaterka narzeka na swój brak uroku i kobiecości, zamiast księcia ochraniać, ucieka od niego, spalona wstydem. Według mnie tak się rycerz nie zachowuje. Mogłabym wymieniać dalej, ale napiszę tylko, że już dawno nie spotkałam się z tak irytującą postacią jaką jest Aira.
 Książe Rudilis, przyszły król Orelianu. Mówi się, że zawodowo ugania się za spódniczkami. Ale prócz tego jest też dobry w stosunku do poddanych, nie mówiac o pełnym oddaniu rodzinie. Jeśli chodzi o niego to właściwie wielkich odczuć nie mam. Po prostu był, za dużo oprócz rumieńców Airy, nie wniósł. W skrócie typowy charakter, w którym teoretycznie nie można się nie zakochać.
 Jeśli chodzi o innych bohaterów to z imienia wymienieni są księżna Karina, macocha księcia, jego przybrany brat - książę Fidis oraz kandydatka na żonę następcy, Cecilia. Ale postacią na którą chciałabym zwrócić większą uwagę jest bliski przyjaciel Rudi'ego, Sebir. Jedyna postać, którą jako tako polubiłam. Wiele o nim nie wiemy, prócz tego, że jest księciu oddany i uczciwy.

Oprawa graficzna też nic wyjątkowego nie wnosi. Postacie są ładne, chociaż proporcje czasem przerażają (patrz-szyja księcia), tła raczej ubogie. Ale jeśli ktoś lubi pełno kwiatuszków i bąbelków, znajdzie tu coś dla siebie. Wszystko jest na poziomie dobrym i nic więcej powiedzieć nie umiem. Wydanie polskie również prezentuje przyzwoity poziom. Tomik z obwolutą.

Z całej recenzji wynika, że "Strażniczkę Orelianu" spisałam na straty. Ale czy na pewno? Prawdą jest, że mnie się nie spodobała i nikomu nie będę jej polecać. Może nie jest to nic zaskakującego, ale pewnie jakiś tam spaczony urok ma. Cóż, nie moje gusta. Podsumowując, jeśli lubujecie w takich klimatach i jeszcze Was nie zraziłam, powodzenia w czytaniu. Ale jeśli szukacie czegoś ambitniejszego, przy czym chcielibyście trochę pomyśleć, to nie tędy droga.



4 komentarze:

  1. Z chęcią bym przeczytała, ale już sama nie wiem. z każda kolejną recenzją którą czytam o Strażnice odechciewa mi się sięgnięcia po ten tytuł. Nie wiem, naprawdę nie wiem co myśleć...

    OdpowiedzUsuń
  2. Co racja to racja - szyję ma dość długą XD Ale nie aż tak nieproporcjonalną jak w Code Geass :). Sądząc po twojej recenzji tego one shota na pewno sobie nie zakupię( szkoda kasy!), ale przeczytam prawdopodobnie na Internecie. Może, wtedy kiedy będę miała ochotę na coś banalnego :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten tekst tylko mnie utwierdza w przekonaniu, że Strażniczka nie zainteresuje mnie ani trochę. Dzięki, trochę więcej kaski na inne rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze się zapowiada, może kiedyś poczytam xD
    A tak na marginesie, genialna muzyka na blogu ;3

    OdpowiedzUsuń